Translate

poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział I cz.1

Zapłatę znalazł w umówionym miejscu. W środku lasu, między potężnymi sosnami, leżał omszały głaz. Od zachodniej strony, znalazł pod kamieniem  zagłębienie przysypane igliwiem, a w nim mały skórzany mieszek. Wysypał zwartość na  dłoń, w nikłym świetle zamigotały różnokolorowe kamienie. W tych niestabilnych politycznie czasach, nie opłacało się przyjmować jakiejkolwiek waluty. Schował zapłatę do wewnętrznej kieszeni płaszcza. Do jego wyczulonych uszu dotarł ledwo słyszalny szmer.

Błyskawicznym, ledwo dostrzegalnym ruchem, sięgnął lewą ręką nad ramieniem i wyszarpnął małą podręczną kuszę. Zwolnił przycisk blokady, ramiona  rozłożyły się natychmiast, złączki zatrzasnęły się i usztywniły całe łęczysko. Prawą ręką nałożył bełt wyciągnięty z zasobnika na udzie, jednocześnie napinając nim cięciwę. Wszystko to trwało zaledwie ułamek sekundy. Nacisnął spust, pocisk z sykiem poleciał w ciemność. Usłyszał charkot i odgłos upadającego ciała.

Nie czekał, nałożył drugi bełt i prawą ręką wyszarpnął miecz z pochwy. Wyszli zza drzew, było ich czterech. Nacisnął spust, zostało trzech. Rzucił kuszę i oburącz złapał za miecz.

- Stój. Poniechaj. Nie masz szans. - Dopiero teraz w bladym księżycowym świetle zauważył, że trzymają w dłoniach krótkie garłacze. Faktycznie sytuacja nie przedstawiała się za wesoło. Bełt z kuszy udałoby mu się odbić przy dużej dozie szczęścia. O uniknięciu kuli z broni palnej nie było mowy, a już na pewno nie uniknąłby potężnych śrutowych ładunków, które były w stanie poszatkować Munmaka. W dodatku było ich trzech.

- Stawianie oporu nie ma najmniejszego sensu. Jak widzisz możesz się tylko poddać lub zginąć. Jeżeli wybierzesz drugą opcję nie będzie czego zbierać. - Ten, który przemawiał był nieco wyższy i lepiej ubrany od pozostałych.
- Czego chcecie? - Zapytał spokojnie Mastafari i opuścił miecz.
- Czyż to nie oczywiste? Chcemy tego co właśnie wyciągnąłeś spod kamienia. Właściwie mieliśmy cię zabić ale nagroda za żywego i to co masz w kieszeni jest o wiele więcej warte niż zapłata, którą mieliśmy otrzymać.
- Więc to tak? Najpierw zlecił mi pracę, a teraz chce się pozbyć dowodów? Myślicie, że z wami postąpiłby inaczej?
- Zapewne nie. Właśnie dlatego zmieniliśmy plany. Rzuć sakiewkę i miecz. Odwróć się i załóż ręce na kark. Nie próbuj żadnych sztuczek, nagroda za martwego też jest dość wysoka.

Wykonał ich polecenia bez zwłoki. Zapamiętał gdzie stali, dzięki wyćwiczonemu słuchowi zorientował się, że podchodzi do niego ten stojący po prawej. Poczuł zimny dotyk kajdanek na jednym z przegubów. Nacisnął na piętę prawego buta i przekręcił nieznacznie stopę w lewo i prawo. Z podeszwy wyskoczyło cienkie stalowe ostrze. Uderzył od dołu, trafiając w pachwinę i przecinając tętnicę. Zbir jęknął i złapał się za ranę, popełnił jeden zasadniczy błąd. Podchodząc do Dezintegratora stanął na linii strzału swoim kompanom. Mastafari wiedział o tym, odwrócił się gwałtownie, zasłonił ciałem oprycha i wycelował w dwóch pozostałych pustymi dłońmi...


Brak komentarzy: