Translate

poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział I cz.3

Całe Krde pogrążone było już w mroku. Wydarzenia z ubiegłej nocy nie przeszły bez echa. Mundo był jednym z największych, jeżeli nie największym, właścicielem kopalni w tej części kraju. To jego górnicy wydobywali największe ilości wszystkich rzadkich minerałów, bez których nie mogli obyć się ani magowie ani rzemieślnicy czy konstruktorzy.

Ostatniego poranka całe miasto obiegła wieść, że właściciel połowy kopalń w okolicy nie żyje. Jego woźnica znalazł go martwego w powozie, po powrocie do posiadłości leżącej poza miastem. Służby porządkowe natychmiast wzięły sługę na przesłuchanie lecz metody tradycyjne ani magiczne nie dały żadnych rezultatów. Ba, zastosowano nawet innowacyjny wynalazek pewnego gnoma, który rzekomo miał wykazywać kiedy przesłuchiwany mówi prawdę, a kiedy kłamie. Jednak i to nie przyniosło żadnych efektów. Na ciele nie stwierdzono żadnych śladów po ostrzu czy kuli, śledczy nie wykazali również udziału magii w tej sprawie. Koniec końców zatwierdzono raport w którym stwierdza się, że zgon nastąpił z przyczyn naturalnych, było to najbardziej prawdopodobne mimo tego, że Mundo cieszył się doskonałym zdrowiem i kondycją fizyczną młodzika.

Wszystko poszło zgodnie z planem. Marnimowi pozostały do załatwienia już tylko dwie sprawy. Czekał w umówionym miejscu na pięciu mężczyzn, którzy mieli potwierdzić zlikwidowanie Dezintegratora. Cała ta akcja kosztowała go krocie, ale niedługo miał wszystko odzyskać i zarobić niebotyczne sumy na kupnie kopalń zmarłego tragicznie krewniaka.

Czekał w opuszczonym wyrobisku kopalni, w dwóch sąsiednich szybach czekały dwie grupy najemnych zbirów. Kiedy tylko da im umówiony znak rozniosą przybyłych na strzępy. Później czekały na nich dwie beczki przedniego wina, zaprawionego najprzedniejszą trucizną, kupioną od Czarnych Braci.

- Taak, to wszystko się opłaci. - Mruknął do siebie. Nagle usłyszał cichy syk, potem jeszcze jeden. Wyjął rewolwer z olstra i odbezpieczył kurek...

Brak komentarzy: